czwartek, 15 stycznia 2015

W nocnym kinie

Hej kochani,

Sumik pracuje, a Sumikowa nadrabia zaległości filmowe. Znając życie wszystkie trzy filmy, które obejrzała dzisiaj sama, za parę dni obejrzy ponownie z Sumikiem, ale mniejsza o to ;)
W Sumikolandii obejrzano dzisiaj kolejno: Whiplash, The Imitation Game i Interstellar. Sumikowa w siódmym niebie, bo wszystkie okazały się dobre :)



Whiplash to w dużym skrócie bliższa mojemu sercu adaptacja myśli przewodniej z Czarnego Łabędzia, którego jestem antyfanem. Damien Chazelle proponuje widowisko mniej spektakularna wizulanie, ale sądzę, że równie mocne w przekazie i zadające podobne do Czarnego Łabędzia pytania o granice - w dążeniu do perfekcji, w relacji mistrz-uczeń, w pogoni za marzeniem.
W Whipslash czeka na Was wspaniała oprawa muzyczna - serio, to koncert jazzowy i film w jednym! Genialny montaż - z jednej strony to film muzyczny, a z drugiej kamera i montaż jak z filmu akcji - wspaniała sprawa. Bardzo dobra historia, aktorzy w punkt - mnie nie potrzeba nic więcej :)

W Imitation Game, jeśli oczywiście znacie historię łamania kodów Enigmy w trakcie II Wojny Światowej, od strony fabularnej raczej nie spodziewajcie się wielkich zaskoczeń. Nie znaczy to jednak, że film jest nudny - o nie! Nie brak w nim dobrze pojętego dramatyzmu. Ogląda się wspaniale, choć całość jest raczej przewidywalna. Ciekawy montaż przeplata trzy plany czasowe, co jest zdecydowanym atutem. Podobnie jak obsada, świetne kostiumy i plany zdjęciowe. Dla fanów talentu Benedicta Cumberbatcha to pewnie pozycja obowiązkowa, a dla tych, którzy nadal się wahają i jeszcze zdeklarowanymi fanami nie są - kolejna szansa, aby przekonać się o co tyle zamieszania z tym intrygującym brzydalem ;) Z czystym sumieniem polecam.

No i na deser - creme de la creme, czyli Interstellar. Jeśli nie kochacie SF, to właściwie nie wiem czy jest sens czytać dalej ;) moim zdaniem to zdecydowanie film dla zwolenników gatunku, chociaż i wśród nich zdania na temat Interstellar są oczywiście podzielone. Po pierwszym obejrzeniu - a zapewniam, że nie ostatnim! - jestem szczerze zachwycona. Dawno film SF nie ucieszył mojego serducha tak bardzo. Oczywiście, że nie jest idealny - ostatecznie to nie Odyseja Kosmiczna 2001 - ale jest bardzo, bardzo dobry. Ma oryginalną, ciekawą fabułę (tak, oczywiście, że chodzi o ratowanie świata, ale poza tym jest oryginalna!) i mieszczące się w ramach gatunku efekty specjalne, które moim zdaniem nie są przytłaczające. Do tego dobra muzyka, dobra obsada i mocno naszkicowane charaktery i relacje bohaterów. Pierwszy od dłuższego czasu film SF, który mocno poruszył mnie wizualnie i zmusił do przemyśleń, ale podkreślam: to jest typowy film SF. Zatem jeśli nie przepadacie za gatunkiem, to może Wam się zupełnie nie spodobać :)

Sumikowa


źródłem zdjęć do tego posta jest: www.filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz