sobota, 18 kwietnia 2015

Bajka o spokoju

Juhuu,

w sobotę post miał być dłuższy - zobaczymy, jak mi to wyjdzie ;) po dzisiejszym spacerze czuję już lekkie zmęczenie i przewianie organizmu, ale do rzeczy! o czym dzisiaj? o spokoju, powolności i radości z rzeczy drobnych :) ot, filozoficznie!

www.emergingwomen.com
Nie wiem kiedy dokładnie to się stało, ale od jakiegoś czasu łatwiej mi znaleźć spokój - taki głęboki, wewnętrzny spokój i poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu, taki ład we wszechświecie. nie wiem czy coś zmieniło się w moim myśleniu, podejściu do świata, hierarchizowaniu spraw.. nie mam pojęcia! ale wiem jedno, że ta zmiana wychodzi mi na dobre :) bo teraz częściej zdarza się tak, że drobiazgi, na które wcześniej nie zwróciłabym uwagi, a już na 100% bym ich nie doceniłabym, sprawiają mi radość, przynoszą uśmiech. na przykład dzisiaj: poszliśmy na spacer, zjedliśmy coś na świeżym powietrzu, wypiliśmy kawę, po prostu pobyliśmy razem! i to było świetne - bo znaleźliśmy czas tylko dla siebie, bo cieszyliśmy się chwilą, bo nie miało znaczenia, która dokładnie jest godzina, bo donikąd nie musieliśmy gonić, nigdzie się nie spieszyliśmy.. i to właśnie było idealne! to była czysta radość i spokój. a w sumie nie działo się przecież nic mega nadzwyczajnego..prawda? 

znalezienie tego wewnętrznego spokoju pozwala mi nie tylko docenić chwilę, cieszyć się drobnymi przyjemnościami, ale także paradoksalnie mam dzięki temu więcej czasu - bo pozwalam sobie nie przejmować się zupełnie głupotami i sprawami, na które totalnie nie mam wpływu. odcinam te nitki od siebie i trzymam tylko te, na końcu których są rzeczy ważne, ale tak naprawdę ważne, na których mi zależy, które są ode mnie zależne i bez których moje poczucie tożsamości i wewnętrzny spokój byłyby zaburzone, albo wręcz by nie istniały. nauczyłam się też dystansu - do siebie, do ludzi, do świata. dzięki temu więcej rzeczy wywołuje u mnie uśmiech, aniżeli rozpacz, żal czy strach. 

annegregson.com
może to głupie, może naiwne, może za rok wszystko będzie inaczej. póki co jednak, cieszę się tym spokojem i równowagą. cieszę się dokładnie tym co mam, bo przecież mogłabym tego nie mieć. dbam o to, co ważne i odcinam to, co nieważne. za niczym nie gonię i staram się niczego nie przegapiać. doceniam każdą chwilę, bo nie mam pojęcia ile podobnych momentów jeszcze przede mną,  a ile za mną i chcę się nimi nacieszyć, póki trwają. niczego nie oczekuję i dzięki temu cieszę się dosłownie z każdej pierdoły: od nowej kredki do oczu, po śmieszny dźwięk wyprodukowany przez naszego psa. no bo, kto bogatemu zabroni? ;) cieszę się, jestem powolna, potykam się czasem o samą siebie, zapominam ile mam lat i jaki jest dzień tygodnia, śmieję się do rozpuku i pełnymi garściami opycham się szczęściem, które znajduję dosłownie wszędzie.. może jestem po prostu wariatką? ale wybieram opcję, że po prostu teraz jest dobrze, a dzisiaj to najlepszy z możliwych dni :)  do poniedziałku!

Wasza Sumikowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz