wtorek, 16 lutego 2016

Lodowe Piekło. Katastrofa na Grenlandii - recenzja

Juhuu!

dzisiaj zapraszamy na kolejną recenzję, która powstaje we współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova - ubierzcie się ciepło, przykryjcie kocem i zaopatrzcie w kubek z ciepłą herbatą, bo tym razem wspólnie wybierzemy się w podróż w czasie i przestrzeni! Ciekawi? Zapraszam na recenzję książki 'Lodowe Piekło. Katastrofa na Grenlandii', której autorem jest Mitchell Zuckoff, wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Bostońskim, pisarz i były dziennikarz śledczy, finalista nagrody Pulitzera, autor bestsellerów z listy 'New York Timesa'.


Jeżeli chodzi o książki przyznam się bez bicia - jestem wzrokowcem. Od zawsze i na zawsze. Dopiero zakup czytnika do książek nieco mnie z tej choroby leczy, ale w przypadku książek pachnących i szeleszczących papierem nic nie umiem na to poradzić - po prostu: osądzam je po okładce, a ta, w przypadku 'Lodowego piekła...' jest piękna i od razu zachęca przynajmniej do przekartkowania. W moim przekonaniu jest coś magicznego w połączeniu tej starej fotografii wojskowego samolotu, pochodzącej z archiwum armii amerykańskiej, z bardziej współczesnym zdjęciem krajobrazu Grenlandii, w którym zaklęta jest cała złowieszczość, ale i tajemnicze piękno tego, wciąż niedostępnego i nieprzyjaznego człowiekowi, miejsca. 
Lubię takie połączenia i gdyby jeszcze litery na okładce były nieco mniejsze lub może mniej krzykliwe, to byłoby już w ogóle idealnie! Ale do rzeczy, bo zapewne bardziej niż moje wrażenia z okładki interesują Was jednak wrażenia z samej lektury, no i po pierwsze i najważniejsze: o czym w końcu jest ta książka? :)

W telegraficznym skrócie: mamy przełom 1942 i 1943 roku, trwa II Wojna Światowa, a na Grenlandii, gdzie temperatury spadają poniżej czterdziestu stopni, a wiatry są silne i przeszywające, rozbiły się właśnie trzy amerykańskie samoloty wojskowe. Startuje dramatyczna misja ratunkowa i jednocześnie rozpoczyna się bardzo nierówna walka z czasem, zawodzącymi zmysłami i szalejącą dookoła naturą. 70 lat po tych wydarzeniach na Grenlandię wraca Mitchell Zuckoff - już nie z misją ratunkową, a raczej ku czci i w hołdzie bohaterom tych niezwykłych wydarzeń. Co uda mu się odkryć na zimnej Grenlandii? Przeczytajcie sami, bo to kawał wspaniałego i rzetelnego dziennikarstwa śledczego, ale i nie byle jakiego warsztatu pisarskiego zgromadzonego na nieco ponad czterystu stronach - zdecydowanie warto!


Książkę czyta się bardzo dobrze i chociaż jest to oczywiście typowe non-fiction, to jednak miejscami stylem i wartką akcją przypomina trochę książkę sensacyjną czy wręcz thriller. 'Lodowe piekło...' jest pozycją idealnie wpisującą się w nurt opowieści o bohaterskich czynach ludzi, którzy - aby przetrwać - musieli zmierzyć się nie tylko sami ze sobą, ale i z morderczymi siłami natury. 

Jeżeli lubicie klimaty około-wojenne w literaturze i nie straszne Wam chociażby opisy maszyn czy wyposażenia, a na dodatek pasjonujecie się w odkrywaniu takich właśnie, mało znanych epizodów z czasów II Wojny to tak, to zdecydowanie jest książka dla Was :) Szczerze polecam! Jeżeli jednak nie przepadacie ani za zimnem, ani za wojną, ani za ekstremalnymi sytuacjami i walką o przetrwanie wbrew wszystkim przeciwnościom losu, a na dodatek denerwuje Was mieszanie planu historycznego ze współczesnym - to nie, nawet się do niej nie zbliżajcie, bo i okłada nie pomoże Wam się zaprzyjaźnić ;)

Pozdrawiamy Was CIEPŁO,
Wasze zaczytane Sumiki


Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz