piątek, 26 lutego 2016

Spacerem po Barcelonie - czyli dlaczego wracamy !

Juhuu,

wracamy do tematu podróży i zgodnie z obietnicą zawartą w poście o planowaniu wyjazdów zabieramy Was w - co prawdą jedynie wirtualną, ale mamy nadzieję, że nadal magiczną - podróż do naszego ukochanego miasta pod słońcem, czyli do Barcelony :) znowu będzie dużo zdjęć, ale też kilka naszych sugestii odnośnie tego, co warto zwiedzić, a co można śmiało pominąć → każde miejsce, które zwiedzaliśmy postaram się Wam podlinkować, gdybyście byli czymś bardziej zainteresowani. Wyjaśnimy również, dlaczego (po zaledwie dwóch latach) wracamy do tego miasta i spośród miliona innych możliwości wybieramy właśnie je, jako nasz wakacyjny cel ;) to co? ubierajcie wygodne trampki i zapraszamy na nasz subiektywny spacer po Barcelonie!

Barcelona jest piękna. Nie ma specjalnie o czym dyskutować, ani nad czym się zastanawiać. Po prostu jest i koniec :) W naszych oczach to takie połączenie idealne - miasto jest duże i gwarne, ale jednak spokojne i nie przytłacza, a do tego leży nad samym morzem! Jest ciepło, ale nie ma ukropów nie do zniesienia (w czerwcu temperatury wynosiły 26-28 stopni). Na każdym kroku znajdziecie pełno zieleni: kwiatów, drzew, parków i skwerów, no i te zapachy! To, czego w Barcelonie raczej nie ma, to typowe dla miast turystycznych tłumy. Choć ludzi jest oczywiście sporo, to spacerując po mieście, zamawiając obiad czy kawę, szukając miejsca na plaży czy nawet zwiedzając atrakcje typowo turystyczne właściwie tego nie odczujecie.

Będąc w Barcelonie dwa lata temu mieliśmy codziennie niemal identyczny plan dnia: około 8.30- 9.00 schodziliśmy na śniadanie, a z hotelu wychodziliśmy mniej więcej o 10.00-10.30. Wracaliśmy na ogół 12 godzin później, ale bywały też powroty grubo po północy ;) zdarzało się, że w ciągu dnia wpadaliśmy się przebrać, przepakować lub podrzucić jakieś małe zakupy, ale zasadniczo większość dnia spędzaliśmy po prostu chodząc: zwiedzając, podróżując z punktu a do punktu b, ale przede wszystkim chłonąc atmosferę i zwyczajnie tuptając uliczkami miasta, gubiąc się w nim, ale nie tak na prawdę, bo to jest z lekka przerażające, raczej w znaczeniu 'swobodnego spaceru gdzie nogi poniosą', bez konkretnego planu, kiedy decyzje o dalszej trasie podejmuje się na każdym kolejnym skrzyżowaniu uliczek :) świetna sprawa! w tym roku zamierzamy kontynuować ;)

Dwa lata temu przygotowując się do wyjazdu mieliśmy właściwie tylko jeden, ale za to potężny kłopot: przygotować plan zwiedzania :) nie było łatwo! w Barcelonie jest tyyyyle rzeczy, które zobaczyć albo trzeba, albo po prostu warto, że zbudowanie jakiegoś sensownego planu zwiedzania rozpisanego raptem na kilka dni graniczy z cudem ;) ale w końcu się udało i pierwszy dzień - po wciągnięciu solidnego i pysznego śniadania - należał do Gaudiego ;) spotkanie z nim trwało właściwie cały dzień, ale po kolei :) Pierwszy przystanek na naszej trasie to Park Güell - czy warto? Pewnie! Jest piękny :) poza tym to wspaniały spacer, a i widok na Barcelonę jest jedyny w swoim rodzaju :) bilety kupiliśmy przed wyjazdem - dzięki temu weszliśmy bez kolejki dokładnie o tej godzinie, którą wybraliśmy kupując wejściówki i przy okazji nieco zaoszczędziliśmy - polecamy!
Park jest naprawdę piękny - gdybym miała jeszcze raz układać plan pierwszego wyjazdu do Barcelony to nie zmieniłabym zdania i poszłabym jeszcze raz. Wydaje mi się, że mniej konieczne jest zwiedzanie samych domów na terenie parku, ale parku bym nie pomijała, nawet jeżeli bilety nie należą do najtańszych :) spacer zajął nam jakieś dwie godziny (może trochę więcej, biorąc pod uwagę czas na robienie zdjęć, odpoczynek, siedzenie i wypowiedzenie około miliona razy 'ależ tu pięknie') później poczłapaliśmy na plażę i przy okazji wszamaliśmy nasz pierwszy barceloński obiad ;) o jedzeniu będzie na samym końcu, także spokojnie! plaża plażą, ale Gaudi nadal czekał - zatem kierunek Sagrada Família :) 
Jeżeli nie lubicie kościołów to witam w klubie - na ogół też nie przepadam za ich zwiedzaniem, szczególnie w większych ilościach w trakcie jednego wyjazdu. Sagrada Família to jakby nie do końca jest kościół. To znaczy oczywiście tak, to jest kościół, ale też zupełnie nim nie jest. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale w moich oczach to jest taki powrót do kultu boga światła? Ten obiekt wewnątrz po prostu jest światłem. Tego nie da się ani dobrze opisać słowami, ani nawet oddać na zdjęciach. To jednak jest pewien rodzaj przeżycia. Chyba nigdy żaden inny obiekt nie spowodował u mnie czegoś podobnego do Sagrady.. wmurowało mnie już na samym progu i szczęka opadła mi do podłogi z głośnym łoskotem. Tam jest tak niewyobrażalnie pięknie! Jednocześnie przy całym pięknie i rozmiarach, ten obiekt jest tak lekki... taki właśnie niebiański :) i przy tej lekkości i takim jakby unoszeniu się poza czasem i przestrzenią nie da się nie odnieść wrażenia, że chociaż to oczywiście są twarde mury, sklepienia i wszystko inne, to jednak to jest też trochę las? trochę jakby kościół ze światła i z lasu jednocześnie.. jakby nie stworzyły go ręce człowieka, a wyrzeźbiły żywioły. nie umiem Wam tego lepiej przybliżyć :) a i tak brzmię już jak wariat, zatem koniec! Idźcie tam koniecznie i zobaczcie sami, co to miejsce robi człowiekowi ;) bilety - oczywiście kupicie on-line, będzie taniej i nie będzie kolejeczki :)  
Gaudiego w Barcelonie jest oczywiście znacznie więcej i szczerze Wam powiem, że w tym roku na bank poszukamy sobie różnych perełek pochowanych po mieście :) oczywiście polecamy Wam wszystko od Casa Milà i Casa Batlló począwszy, a zakończywszy na tym, czego sami jeszcze nie widzieliśmy ;) Gaudi jest genialny!

Co udało nam się jeszcze zobaczyć? cóż, musicie wiedzieć, że bardzo lubimy chodzić na spacery do parków i do zoo - nie mogliśmy zatem przepuścić okazji i wybraliśmy się oczywiście do zoo w Barcelonie - jest bardzo duże i spaceruje się po nim z ogromną frajdą. udało nam się również zobaczyć delfiny, a to nie zdarza się codziennie. jeżeli odwiedzacie zoo i nie macie z tym większego problemu, to polecamy na dłuuugi spacer - cena naszym zdaniem jest warta zachodu i znowu - polecamy zakup przez internet. kolejek raczej nie ma, ale cena lekko się różni.
podobnie sprawa ma się z oceanarium - jeżeli lubicie, to polecamy! jest wspaniałe :) mnóstwo, po prostu mnóstwo rybek małych i dużych, kolorowych i zupełnie szarych, wesolutkich i rekinich ;) świetne przeżycie! cena znowu - niska nie jest.. ale internet i jeszcze raz internet! my pamiętamy do dziś i nie żałujemy, chociaż w tym roku nie planujemy powrotu ani do zoo, ani do oceanarium :) nie wiemy jeszcze czy planujemy ponowne oglądanie magicznej fontanny, chociaż polecamy ogromnie - coś pięknego! zachód słońca, widok na miasto, tańcząca woda, gra świateł i muzyki, ale też jedyne miejsce gdzie spotkacie tłuuumy :) niemniej - warto i to zdecydowanie!

no dobrze, Gaudi był, zwierzaki były - to może teraz jeszcze parę słów o zwykłym tuptaniu po mieście? :) to zdecydowanie najlepsza część wyjazdu! polecamy ten sposób zwiedzania - niby niczego konkretnego nie oglądamy, niby nic nie skreślamy z listy, a jednocześnie chłoniemy jak gąbka to, co najważniejsze: atmosferę i ducha miasta :) dwa lata temu schodziliśmy tyle kilometrów, że w połowie wyjazdu musiałam dokupić trampki, bo te, z którymi przyjechałam były już na wykończeniu ;) bardzo pięknie jest też w okolicach portu i mariny - ostatnim razem nie udało nam się porządnie nacieszyć tą częścią miasta i w tym roku zamierzamy to zdecydowanie naprawić :)
w tym roku też planujemy takie zwykłe tuptanie uliczkami, zaglądanie w różne miejsca, gdzie toczy się zupełnie zwykłe życie - a to pan obcina paznokcie u stóp na skwerku i rozmawia z drugim jegomościem, który popija kawę z kubka (tak, takiego przyniesionego z domu, nie ze starbucksa). gdzieś indziej starsza pani coś wyszywa (drzwi do mieszkania otwarte na oścież!), a jej mąż wychodzi sobie spokojnie na zasłużony spacer popołudniowy spacer, ze starym jak oni oboje piesełem .. to jest prawdziwe zwiedzanie! i to są obrazki, które nosi się potem w serduchu przez całe życie. to dla nich właśnie się wyjeżdża. to one są siłą i magią. Gaudi oczywiście też, ale te obrazki są, w przeciwieństwie do niego, zupełnie za darmo i czekają tylko, aż je sobie pozbieracie i dopiszecie do wspomnień :)
czy jest coś czego nie polecamy? tak! wyjazdy poniżej 7-8 dni :) lepiej zaklepać od razu około 10 pełnych dni - wtedy na spokojnie zwiedzicie to, co najważniejsze, a jednocześnie zanurzycie się w atmosferze tego miejsca. przy dobrej organizacji starczy Wam też wtedy czasu na jakiś wypad poza miasto - w okolicy też jest co robić! dość powiedzieć, że niedaleko macie do Girony czy obłędnego klasztoru Montserrat (tak, wiem że to kościół, ale zobaczcie jaki!). Ja dam się chyba pokroić za wycieczkę do Tarragony - wiecie, zabytki romańskie... :) czujecie to, prawda? uwielbiam!
To co, spakowani? :) my powoli zabieramy się do planowania tegorocznego wypadu! tak, zgadliście, jak wrócimy, to będziemy Was zamęczać zdjęciami i postami tasiemcami ;) do następnego zatem!

Wasze wakacyjne Sumiki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz