sobota, 19 marca 2016

Co by było, gdyby...?

Juhuu!

Jak często zastanawiacie się 'co by było, gdyby..'? Ja właściwie nieustannie :) i to raczej nie w odniesieniu do jakichś błahych spraw, tylko takich przeogromnych! Ponieważ dodatkowo jestem wielkim fanem wszelkich teorii spiskowych - no może nie wszelkich, ale niektóre z nich bardzo mocno uwielbiam! - to w połączeniu z byciem wielkim fanem pytania 'co by było, gdyby..?' tworzy się wręcz wybuchowa dla mózgu mieszanka :) zabieram Was dzisiaj w podróż po świecie, którego nie ma (chociaż może?) i do zakamarków podświadomości, o istnieniu których nie mieliście do dzisiaj pojęcia! Spakowani? Zapraszam :)

Gdybanie jest chyba wspólne dla wszystkich ludzi ze wszystkich kultur - młodych, starych, ładnych i brzydkich, wysokich i niskich, tych ze wschodu i z zachodu, tych poważnych i tych zupełnie nie. Kochamy to! Bo tak uczciwie: nasze życie jest potwornie krótkie, czasami nieco nudne, wiemy ciągle tak mało o otaczającym nas wszechświecie, o nas samych, o tym co było i co będzie, że gdybanie wydaje się wciąż świetnym pomysłem na organizację spraw nietuzinkowych / niezrozumiałych / jest po prostu świetną rozrywką dla mózgu i wyobraźni :)

Tuptając po internecie na pewno nie raz i nie dwa trafiliście na ten przezabawny filmik zatytułowany 'Co by było, gdyby zwierzęta jadły fast food?' :) to serio jest tak bardzo ciekawe pytanie! zatrzymajcie się na chwilę i wyobraźcie to sobie :) widzicie to? a widzicie jakby to mogło działać na przykład w oceanach? pomyślcie o tym przez chwilę! albo ptaki i taki podniebny fast food...? widzicie to? :)


A co by było, gdyby okazało się, że istnieje zjawisko reinkarnacji? Wędrówka dusz to jest dopiero wspaniały pomysł! Dlaczego czasami mamy wrażenie, że coś już nam się przytrafiło? Że już tutaj byliśmy, dokładnie w tym miejscu, ale w innym czasie? Czujecie to? :) Ciekawe, że reinkarnacja i wędrówka dusz pojawia się właściwie w każdej religii, w każdym zakątku świata, w każdej kulturze. To jedna z tych teorii, które potrafią całkowicie pochłonąć mój umysł - uwielbiam słuchać Cigarettes After Sex i zastanawiać się co by było, gdyby faktycznie każdy z nas miał szansę powrotu, innego wcielenia, już kiedyś żył i miał żyć jeszcze gdzieś, kiedyś ponownie.. Genialne! Polecam :) Przy okazji - pamiętacie 'Atlas Chmur' z 2012 roku i książkę, na podstawie której powstał? Trochę w temacie takich właśnie powrotów i nieustannej wędrówki.
No dobrze, jeżeli zwierzęta zajadające się hamburgerami, ani wędrówka dusz nie przypadła Wam do gustu, to co powiecie na taką sytuację: co by było, gdyby okazało się, że na przykład w Roswell faktycznie spadło UFO? Co by było, gdyby okazało się, że jednak wcale nie jesteśmy sami? To jest kolejna pochłaniająca umysł teoria! Nie uważacie, że rozmyślanie o tym jest potężnie kreatywne i super elektryzujące dla mózgu? :) Czy okazałoby się, że tak zwane 'małe zielone ludziki' rzeczywiście są zielone? A może byłyby szare? A może w ogóle nie byłyby do nas w niczym podobne? Czujecie to? :)

A co by było, gdyby w końcu udało nam się wrócić w kosmos i polecieć na Marsa i dalej? Co byśmy znaleźli? Czy pomogłoby nam to w jakikolwiek sposób zrozumieć świat i wszechświat? Czy znaleźlibyśmy tam cokolwiek dobrego, żyjącego, dającego nadzieję? Czy odpowiedziałabym nam tylko pustka i niegościnne milczenie? Macie to? Ja bardzo! To fascynujące, jak bardzo jesteśmy bezbronni i samotni w kosmosie. Jak bardzo mała jest ziemia, słońce, nasza galaktyka.. Jak bardzo daleko jest wszystko inne. Co by było, gdyby ktoś zaproponował Wam, że możecie tam polecieć, ale już nigdy nie uda Wam się wrócić na Ziemię, do domu..? Polecielibyście? Bylibyście na tyle ciekawi, żeby zostawić wszystko co znacie, całe bezpieczeństwo i wszystkich, których kochacie? 
Można tak w nieskończoność! Jeżeli nie lubicie kosmosu, to pomyślmy przez chwilę, co by było, gdyby okazało się, że nie ma życia po śmierci. Ani niczego innego. Że tam po prostu w ogóle nic nie ma. Ani Boga, ani Bogów. Po prostu nic. Odłącza się bateria, gaszą światło i koniec. Nie ma nic. Czy to zmieniłoby coś w Waszym podejściu do dnia codziennego? Czy pomogłoby Wam to w podejmowaniu decyzji? Może nie odwlekalibyście wszystkiego na 'święte nigdy'? Może nie przywiązywalibyście się do błahych rzeczy, przedmiotów, idei? Jak myślicie? To dużo zmienia, prawda? Nie czekamy wtedy na 'lepsze', tylko zaczynamy bardziej żyć. Niby nie jest łatwo, bo odpada nam reinkarnacja i to mnie smuci, ale z drugiej strony mając przeświadczenie, że żyjemy tylko raz, jest nam chyba dużo łatwiej o nabranie sensownej perspektywy - no bo jakie znaczenie ma wtedy fakt czy jesteście asystentem czy starszym asystentem, hmm? ;) zaczynamy wtedy patrzeć na rzeczy z rozsądnego dystansu, łatwiej wybrać to, co ważne, a odrzucić to, co nie ma dla nas żadnej wartości albo nie sprawia, że czujemy się szczęśliwsi, bardziej pełni.

Uf! na dzisiaj koniec wycieczki :) zapraszam następnym razem! dużo podobnych wycieczek dzieje się w mojej głowie i chętnie co jakiś czas zabiorę Was ze sobą ;)

Do następnego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz